poniedziałek, 23 listopada 2015

Coś Ty uczynił Rzeczpospolitej Włodzimierzowiczu?

Kolejna rocznica. Kolejne podsumowanie. Kolejne plany na przyszłość. Tak oto wchodzimy w 8. rok istnienia Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Bez hucznych zabaw i wystawnego świętowania, ale za to z głębszą refleksją i przypomnieniem najważniejszych momentów w historii. 


Parę dni temu Jaśnie Oświecony książę August Medycejski opublikował w Gazecie Teutońskiej artykuł będący swoistym podsumowaniem, ale także rozliczeniem dziejów Res Publici. Dziejów od samego początku, wszak nie kto inny, jak właśnie Mości Książę, jest jej założycielem. W artykule przytoczył on najważniejsze chwile, te dobre, i te złe, bez których Rzeczpospolita nie byłaby tą samą mikronacją. Tak oto uzyskaliśmy, pomimo iż w zwięzłej formie, szeroki przekrój wydarzeń, także problemów, które zasiliły bagaż doświadczeń, podobno początkowo skazanej na niepowodzenie, mikronacji.

Ostatnio również ukazał się artykuł imć Samuela Radziwiłła w Merkuriuszu Polskim. Zebrano w nim wypowiedzi mieszkańców Korony i Litwy, zawierające wspomnienia oraz opinie na temat kondycji państwa i nadziei na przyszłość. Podczas gdy starsi mieszkańcy pokroju wspomnianego księcia Augusta czy księcia Marka z Zeppów koncentrują się na zmianach strukturalnych państwa, przez które Rzeczpospolita przeszła, doceniając jej obecny kształt, jako kontrastujący z różnymi hybrydami ustrojowymi, które polsko-litewska historiografia skwitowała i streściła symbolicznym "cesarstwem", młodsi skupiają się ostatnich osiągnięciach, do których należy m. in. rozwinięta kultura potyczek i turniejów, jak też automatyzowany system gospodarczy. Wszystkie te wypowiedzi ilustrują dokładnie to, jak Rzeczpospolita wygląda, co się w niej zmienia, a co utrwaliło się na stałe.

Odnosząc się wreszcie do tytułu tego artykułu chciałbym poświęcić go, niejako zadedykować założycielowi tej mikronacji, co się Rzplitą zowie. O ile nie zostanie mi to źle poczytane, księcia Medycejskiego potraktuję nie tylko osobowo, ale również zbiorowo, jako symbol-pomnik nieustannej budowy Rzeczypospolitej. W ten sposób nie będę wymieniał poszczególnych osób, które przyczyniły i nadal przyczyniają się do postępu, dziękując im za to społem.

Przyznaję, że w tym miejscu miałem opisać historię mojego pobytu, niekrótką wprawdzie, acz ograniczoną moją pamięcią, ale stwierdziłem, iż jest to materiał na poważniejsze opracowanie. Ale to już pewnie na kolejną rocznicę...

Tak oto wychodzi pierwszy numer Kuriera Wileńskiego. Mam nadzieję, że nie ostatni.

3 komentarze:

  1. Wileńska, kurier teraz publikujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskakująco ciepły, sympatyczny artykuł. Zdążyłem już niemal zapomnieć, że takie teksty wciąż się zdarzają; mam wrażenie, że wszyscy wokół okładają się po twarzach parówkami. Wciągam w zakładki, będę śledził.

    OdpowiedzUsuń